Analiza powyższa jest konieczna, gdyż nie jest wykluczone, iż konsorcjanci mogą mieć różne interesy i może tylko jeden z nich dochodzić całości lub części roszczenia, która na niego przypada.
Sądy od lat traktowały umowę konsorcjum jak umowę spółki cywilnej albo umowę, do której stosuje się przepisy o spółce cywilnej, czy też inny twór stanowiący umowę nienazwaną i wskazywały na konieczność wspólnego dochodzenia przez konsorcjantów roszczenia w stosunku do zamawiającego. Stanowisko to sądy wywodziły ze wspólnoty interesów konsorcjantów oraz z tego, że jest to wspólne zobowiązane konsorcjantów do wykonania swoich świadczeń na rzecz zamawiającego, więc to konsorcjum wspólnie powinno dochodzić roszczenia o zapłatę. Zatem sądy odwoływały się do współuczestnictwa koniecznego materialnego po stronie wszystkich członków konsorcjum.
Problem pojawia się wówczas gdy nie wszyscy konsorcjanci są w równym stopniu zainteresowani dochodzeniem roszczeń przeciwko zamawiającemu, np. wykonywali inne roboty niż te objęte sporem albo nie chcą ponosić ryzyka i kosztów związanych z procesem.
Podobnie jest gdy konsorcjant został wykreślony z rejestru lub ogłosił upadłość i to na każdym etapie sporu i procesu.
Takie sytuacje spowodowały, że Sąd Najwyższy zajął stanowisko, iż brak jest współuczestnictwa koniecznego przy roszczeniu o zapłatę dla członków konsorcjum. Sąd wyraźnie podkreślił, iż trzeba uwzględnić treść umowy konsorcjum, umowy o roboty budowlane i dopiero wówczas przesądzać kto ma legitymację do dochodzenia roszczeń. Każda umowa jest osobnym bytem, który w konkretny sposób reguluje sytuację tych konkretnych partnerów konsorcjum, którzy chcą wykonać wspólnie roboty budowlane.
Najczęściej przyjmuje się, że wierzytelność o zapłatę wynagrodzenia przysługuje tylko liderowi, co wiąże się również z jego samodzielną legitymacją czynną, ale wcale nie musi tak być w każdym przypadku.
To wykładnia wszystkich postanowień umowy konsorcjum i umowy o roboty budowlane ma przesądzać jaka była wola stron. Nie wchodząc w rozważania na temat podzielności świadczenia wykonawcy robót budowlanych należy zauważyć, że co do zasady każdy uczestnik konsorcjum jest wierzycielem co do swojej części wynagrodzenia i może dochodzić tej części samodzielnie, więc nie jest wymagane szczególne postanowienie w umowie konsorcjum lub w umowie roboty budowlane. Innymi słowy, przy braku odmiennych postanowień umownych, każdy z konsorcjantów w zakresie wynagrodzenia za roboty, które sam wykonał, będzie mógł wywieść własne roszczenie co do tej części wynagrodzenia.
Należy jednak mieć na uwadze, że wykładnia umowy zostanie dokonana przez sąd dopiero w toku procesu, dlatego też z ostrożności procesowej zasadne jest, aby z powództwem wystąpili wszyscy członkowie konsorcjum i zgłosili w nim roszczenia ewentualne aby zabezpieczyć swoje interesy. W takiej sytuacji powodowie zgłaszają roszczenie główne, w którym przyjmują wariant interpretacji umowy w konkretny sposób i wnoszą o zasądzenie zgodnie z tym wariantem, ale na wypadek gdyby sąd uznał, że nie jest to prawidłowy podział roszczenia między konsorcjantów, należy ewentualnie wskazać inny podział tej samej kwoty roszczenia. W ten sposób można wskazać kilka takich zarzutów ewentualnych różniących się zasadą podziału roszczenia między poszczególnych wierzycieli.
Z uwagi na powyższe, rekomendowanym rozwiązaniem jest wprowadzenie do umowy konsorcjum, a najlepiej przez zamawiającego do wzoru umowy o roboty budowlane, bardzo wyraźnego określenia zakresu zadań poszczególnych konsorcjantów. Doświadczenie życiowe także podpowiada, aby w umowie uwzględnić brak któregoś z konsorcjantów na etapie realizacji zamówienia lub procesu.
Doregulowanie w umowie tych problemów jest racjonalne jeszcze z tego powodu, że sądy mogą oddalić powództwo jeśli uznają, iż brak jest legitymacji czynnej po stronie powodowej.
radca prawny Dariusz Ziembiński
Dziękujemy, że jesteś z nami.