Przed 28 lipca 2016 r. przepisy wymagały, aby zamawiający jednocześnie informował o wyborze najkorzystniejszej oferty, o ofertach, które zostały odrzucone i wykonawcach, którzy zostali wykluczeni. Po nowelizacji art. 92 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1579 ze zm.) przepis nie wymaga już, by informacje te były przekazywane jednocześnie ani też by następowało to po wyborze najkorzystniejszej oferty.
– W efekcie coraz częściej spotykam się z tym, że zamawiający informuje najpierw o wykluczeniu wykonawcy, a potem czeka – nawet całymi tygodniami – z wyborem najkorzystniejszej oferty. To zaś oznacza konieczność złożenia dwóch odrębnych odwołań, najpierw na wykluczenie, potem na wybór najkorzystniejszej oferty – twierdzi Dariusz Ziembiński, radca prawny z kancelarii Ziembiński & Partnerzy.
– Rzetelny prawnik musi poinformować klienta, że będzie musiał złożyć dwa odwołania, co w razie przegranej może oznaczać podwójne koszty. Wielu małych i średnich przedsiębiorców, słysząc to, rezygnuje z dochodzenia sprawiedliwości, gdyż nie mogą ryzykować utraty kilkudziesięciu tysięcy złotych – dodaje.
Rozdzielanie czynności dokonywanych przez zamawiających sprawia również, że dwa razy więcej pracy ma Krajowa Izba Odwoławcza. Co prawda jest na to sposób, tyle że znów bije on w wykonawców. Z perspektywy efektywności rozpoznawania odwołań logiczne wydaje się połączenie ich do rozpoznania w jednym postępowaniu. Tak właśnie stało się z odwołaniami jednego z klientów Dariusza Ziembińskiego. Najpierw złożył on odwołanie dotyczące wykluczenia z przetargu jego klienta, potem drugie kwestionujące poprawność oferty uznanej za najkorzystniejszą. Ponieważ pierwsze z odwołań nie zostało jeszcze rozpoznane, KIO połączyła obydwa.
– Po przegraniu pierwszej sprawy przedsiębiorca wiedziałby, że nie ma szans wygrać przetargu, dlatego cofnąłby drugie odwołanie, żeby nie mnożyć kosztów. Tu nie mieliśmy z klientem takiej możliwości, gdyż sprawy połączono.
Wśród głównych celów ubiegłorocznej nowelizacji przepisów o zamówieniach publicznych było uproszczenie i skrócenie procedur, a także zachęcenie do startowania w przetargach małych i średnich przedsiębiorców. Praktyka pokazuje, że nie w pełni dało się je osiągnąć. Firmy skarżą się, że rozdzielenie czynności wykluczenia z przetargów i wyboru najkorzystniejszej firm zmusza ich do składania dwóch odrębnych odwołań i ponoszenia podwójnych kosztów postępowań odwoławczych. Mniejszych firm, a więc tych, którym miały sprzyjać nowe przepisy, zwyczajnie na to nie stać.
więcej pod linkiem: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1068442,przetargi-zamowienia-publiczne.html