Naruszenie reguł sprawiedliwościowych w umowach PZP



12.07.2019

W umowach zawartych w wyniku przetargu publicznego wciąż zamawiający nadużywają swojego władztwa i wykorzystują, że dostęp wykonawców, zwłaszcza tych małych i średnich, do sądu (tutaj Krajowej Izby Odwoławczej), jest utrudniony poprzez wysoki próg finansowy, jakim jest wysokość opłaty od odwołania wniesionego do Prezesa Krajowej Izby Odwoławczej. Stałą praktyką m.in. z tego powodu stało się, że można nie dość starannie przygotować opis przedmiotu zamówienia, skoro jest przyzwolenie na przerzucanie na wykonawcę nieokreślonych obowiązków, lub pozbawić go uprawnień.

 

Strony oczywiście nigdy nie będą obciążone równomiernie obowiązkami, czy wyposażone w lustrzane uprawnienia różnych postaci, ale musi być zachowany umiar, proporcja i odpowiedzialność za własne czynności lub zaniedbania. Inaczej umowa nie będzie ekwiwalentna gdy ochrona zamawiającego nie polega na ochronie rzeczywistych potrzeb i interesów, ale na wprowadzeniu regulacji, których celem jest wyłącznie ochrona urzędników przed odpowiedzialnością.

 

Takie ukształtowanie umowy ma również inną poważną konsekwencję, a mianowicie zamawiający dysponując jednostronną umową czuje się zwolniony ze współpracy z wykonawcą zadania publicznego, skoro to samo w sobie prowokuje opóźnienia i możliwość dodatkowego zarobku w postaci nałożonych kar umownych. W ten sposób strona publiczna jest dodatkowo premiowana za np. brak należytej staranności na etapie przygotowania przetargu.

 

Tymczasem oczywistym powinno być, iż celem zamawiającego winno być wyłącznie dążenie do realizacji zamówienia i w ścisłej współpracy z wykonawcą oraz przy pełnym zaangażowaniu przy podejmowaniu wszelkich możliwych decyzji zmierzających do realizacji umowy. A temu celowi nie służy obarczenie wykonawcy konsekwencjami własnych zaniedbań i działań.

 

Zamawiający najczęściej realizują swoje dążenia w zakresie obarczenia wszelkimi ryzykami wykonawców, ale tych małych i średnich, gdyż co do tych największych to już liczą się z tym, że umowa może być skontrolowana przez sąd, czy nie jest sprzeczna z naturą stosunku zobowiązaniowego, który ma regulować, czy nie przekracza dopuszczalnego poziomu wynikającego z zasad współżycia społecznego. A przede wszystkim, czy tak krzywdzące uregulowanie praw i obowiązków stron, czy rozłożenie ryzyk kontraktowych, było uzasadnione realnymi potrzebami zamawiającego, czy też jedynie jest to sposób na uniknięcie odpowiedzialności za brak profesjonalnie i z należytą starannością przygotowania się do inwestycji.

 

W orzecznictwie co prawda przyjmuje się, iż brak równomiernego rozłożenia ryzyk kontraktowych nie może być utożsamiany z naruszeniem zasady równości stron stosunku zobowiązaniowego, ale na rozkład ryzyk należy spojrzeć właśnie co najmniej z dwóch płaszczyzn: profesjonalnego przygotowania postępowania przetargowego i zasady ekwiwalentności świadczeń.